niedziela, 24 czerwca 2012

Suszy się...

... skończyłam otulacz. Wymęczył mnie. Zaczynałam go cztery razy i w końcu udało mi się go szczęśliwie doprowadzić do finału.

Zaczęło się od tego, że spodobał mi się na ravelry wzór To infinity and beyond by Joji Locatelli. Wyjściowo miał być z innej włóczki, ale wykorzystałam to co już w domu było i przerobiłam motek włóczki Arucania Ranco Multy (miały być z tego skarpetki, jakoś się nie złożyło).

Najpierw odnośnie włóczki. Zaczynałam cztery razy, więc nie obyło się bez prucia. Po pruciu włóczka się rozwarstwia. Przy praniu wyszło też, że nieco farbuje, co nie zmienia faktu, że kolor i cała reszta mi odpowiadają. Lekko podgryza, ale otulacz jest przeznaczony do kurtki jesiennej, więc mi to nie przeszkadza.

Co do wzoru, to jakbym miała zrobić go jeszcze raz to wydziergałabym dłuższy i z jakiejś lejącej się, letniej nitki. Ale to musiałoby być na prezent bo ja latem zazwyczaj z apaszek/szaliczków nie korzystam. Wzór się łatwo zapamiętuje i nie jest skomplikowany. To, że zaczynałam cztery razy było wyłącznie efektem braku koncentracji na początku robótki - przekręciłam ją i w efekcie nie wyszła mi tuba tylko skręcona wstęga.

Poza tym jestem z siebie dumna bo to moja pierwsza robótka, przy której korzystałam z opisu anglojęzycznego i wyszło mi coś co przypomina oryginał ;)




Blokowanie na poduszkach podpatrzyłam gdzieś na ravelry. Maty nie posiadam (poza serwetkami nic do tej pory nie blokowałam), więc podebrałam cudzy patent i jestem zadowolona.

3 komentarze: