sobota, 26 maja 2012

Frywolitka igłowa

Nie znalazłam jeszcze odpowiedniego wzoru na małe butki za to znalazłam sobie nowe zajęcie ;)

Kupiłam igłę, kordonek, obejrzałam filmiki na youtube i... hmmm... ćwiczę. Pomału zaczyna to jakoś wyglądać, mam nadzieję, że za czas jakiś nabiorę wprawy.

Koniec końców najwięcej dał mi w każdym razie opis, który znajduje się TU.

Na samym starcie popełniłam kilka błędów... Po pierwsze zabrałam się za zakładkę a powinnam za coś dużo mniejszego. Po drugie wybrałam schemat, który był przeznaczony do frywolitki szydełkowej, wbrew pozorom to wcale nie jest to samo.

Największy problem na dzień dzisiejszy sprawia mi równomierne naciąganie nici. Nie panuję również do końca nad tym, w którą stronę wyginają się łuczki. Mylenie się w frywolitce kosztuje sporo pracy przy rozwiązywaniu supełków. W tym momencie już mi to jako tako wychodzi. Przy pierwszych próbach kończyło się na odcinaniu rozpoczętej robótki i wyrzucaniu poplątanych nitek do kosza. I jeszcze jedna uwaga... przy małych rzeczach to nie jest wielki problem, ale przy większych oszacowanie zapasu nici jaki musi zostać na igle może stanowić kłopot.


.
Wydłubanie kwadracika, który znajduje się na zdjęciu powyżej zajęło mi bitą godzinę. Kwadracik ma bok długości 5 cm ;) Biorę poprawkę na to, że w tym momencie to ja się uczę i idzie mi wolno, ale mimo wszystko to jednak sporo jak na takie maleństwo.

Podsumowując: żeby osiągnąć akceptowalny efekt trzeba skrupulatnie liczyć supełki. Zabawa uczy cierpliwości ;) Metoda moim zdaniem bardzo fajna, ale na tyle pracochłonna, że zarezerwowana (jak dla mnie) wyłącznie do robienia małych rzeczy typu zakładka czy ozdoba choinkowa. Ciekawie wygląda również frywolitkowa biżuteria

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz