Na dworze szaro-buro. Nic się nie chce. Tzn mnie nic się nie chce, bo młodzież wiele potrafi i nie straszne jej wichury i deszcze ;)
Na drutach kilka rzeczy i wszystkich przybywa w takim tempie jakby ich wcale nie przybywało. Skończyłam rękawiczki dla małej. Do kompletu robi się szyjogrzej. W planach jest jeszcze zimowa czapka.
Robię też coś dla siebie, ale jeszcze niczego to to nie przypomina i nie ma czego pokazywać ;) Może przy grzejącym kaloryferze pójdzie mi lepiej i nie będę chodzić spać razem z Małą, zaraz po lekturze "Słonia Trąbalskiego" i obowiązkowym przejrzeniu "Miasteczka Mamoko" ;)
A skoro już o spaniu mowa, to krótki filmik na dobranoc :) Swoją drogą to u nas w słoikach tylko ogórki. Nie pamiętam już kiedy robiliśmy po raz ostatni w domu kompoty z jabłek na zimę. A to przynajmniej u mnie smaki dzieciństwa...
Jak ja Ci zazdroszczę ciepłych kaloryferów... :-)
OdpowiedzUsuńSuper rękawiczki i dobrze zapowiada się szyjogrzej :-)
Czekam na więcej :-)
Pozdrawiam serdecznie.