czwartek, 31 maja 2012

Etui na telefon

Dzieć choruje, więc czas ostatnio upływa mi bardziej na gotowaniu rosołków i czytaniu książeczek, niż na dzierganiu czegokolwiek.

Zawzięłam się na frywolitkę. Daleko jeszcze do efektów jakie chciałabym osiągnąć ale zaczynam kontrolować to co robię. Tylko ten czas... jest to najbardziej pracochłonna technika plątania nitek jaką znam... wróć, przesadziłam... jaką poznaję :)

Między rosołkiem a kolejną lekturą "Słonia Trąbalskiego" powstał pokrowiec na telefon. Nieudolnie ozdobiony koślawym frywolitkowym kwiatkiem (powstałym przy ćwiczeniu dodawania koralików do robótki), ale i tak mi się podoba ;) Dodatkowo jest całkiem wygodny, nie spada z telefonu i łatwo daje się zdejmować. Robiłam na okrągło, więc niczego nie trzeba było zszywać.







sobota, 26 maja 2012

Frywolitka igłowa

Nie znalazłam jeszcze odpowiedniego wzoru na małe butki za to znalazłam sobie nowe zajęcie ;)

Kupiłam igłę, kordonek, obejrzałam filmiki na youtube i... hmmm... ćwiczę. Pomału zaczyna to jakoś wyglądać, mam nadzieję, że za czas jakiś nabiorę wprawy.

Koniec końców najwięcej dał mi w każdym razie opis, który znajduje się TU.

Na samym starcie popełniłam kilka błędów... Po pierwsze zabrałam się za zakładkę a powinnam za coś dużo mniejszego. Po drugie wybrałam schemat, który był przeznaczony do frywolitki szydełkowej, wbrew pozorom to wcale nie jest to samo.

Największy problem na dzień dzisiejszy sprawia mi równomierne naciąganie nici. Nie panuję również do końca nad tym, w którą stronę wyginają się łuczki. Mylenie się w frywolitce kosztuje sporo pracy przy rozwiązywaniu supełków. W tym momencie już mi to jako tako wychodzi. Przy pierwszych próbach kończyło się na odcinaniu rozpoczętej robótki i wyrzucaniu poplątanych nitek do kosza. I jeszcze jedna uwaga... przy małych rzeczach to nie jest wielki problem, ale przy większych oszacowanie zapasu nici jaki musi zostać na igle może stanowić kłopot.


.
Wydłubanie kwadracika, który znajduje się na zdjęciu powyżej zajęło mi bitą godzinę. Kwadracik ma bok długości 5 cm ;) Biorę poprawkę na to, że w tym momencie to ja się uczę i idzie mi wolno, ale mimo wszystko to jednak sporo jak na takie maleństwo.

Podsumowując: żeby osiągnąć akceptowalny efekt trzeba skrupulatnie liczyć supełki. Zabawa uczy cierpliwości ;) Metoda moim zdaniem bardzo fajna, ale na tyle pracochłonna, że zarezerwowana (jak dla mnie) wyłącznie do robienia małych rzeczy typu zakładka czy ozdoba choinkowa. Ciekawie wygląda również frywolitkowa biżuteria

wtorek, 22 maja 2012

Sezon na truskawki :)

Skończyłam maleńki czerwony sweterek, o którym wspominałam ostatnio. Wyszedł mniej więcej w rozmiarze 62.

Sweterek to prosty raglan robiony od góry, zapinany na jeden guziczek. Guziczek został wybrany dziś, a że przy okazji zakupów spożywczych był kupowany, to nie mogło paść na nic innego...

Teraz pora zabrać się za butki do kompletu, a weny nadal brak...







sobota, 19 maja 2012

Kocyk

Kocyk zrobiłam wieki temu... Małej nie było jeszcze wtedy na świecie, więc to dla mnie w poprzedniej epoce się działo ;) Na wykończenie czekał długo, bo do narodzin mojego Bąbla. Nie pamiętam z czego go robiłam, ale mimo tego, iż powyciągał się w każdą możliwą stronę, bardzo go lubimy, bo to idealny kocyk na lato... lekko śliski, przewiewny, w sam raz na drzemkę na trawie :)

Wzór pochodzi z gazetki "Dzieci i dzieciaczki" 1/2005. W oryginale miał ażurową bordiurę robioną na drutach, ale mnie nie starczyło cierpliwości i wykończyłam swoją wersję szydełkiem dorzucając kobiecy akcent w postaci kwiatuszków ;)






Kocyk ma w oryginale jakieś 100 x 110 cm.

Obecnie na drutach malusieńki czerwony sweterek, który ma być prezentem. Chciałabym do niego dorobić jakieś buciki... Szukam i szukam... i mam nadzieję, że niebawem coś znajdę :)

czwartek, 10 maja 2012

Wiewióry

Za oknem pogoda dopisuje, więc z drutów nie schodzi nic, bo większość czasu spędzam z Małą na placu zabaw a tam o dzierganiu nie ma mowy. Za to ślizgawka, piaskownica i huśtawki nie mają już przed nami żadnych tajemnic ;)

Nie mam do pokazania nic nowego, więc poniżej pierwszy sweterek jaki zrobiłam dla mojego Malucha. Noszony jest już od jakiegoś czasu, więc stracił nieco na swej pierwotnej świetności, co nie zmienia faktu, że bardzo go lubimy.





To pierwszy sweterek z kapturem jaki w życiu robiłam, więc kaptur jest zszywany. Dwa następne, które do tej pory udało mi się wydziergać, miały już kaptur robiony w całości.

Wzór sweterka i schemat wiewiórki znalazłam w książkach odziedziczonych po Mamie, z których ona kiedyś dziergała ubranka dla mnie (piękne sukieneczki miałam... widziałam na zdjęciach. Ja sukienki nadal mam tylko w planach i zabrać się za nie nie mogę). Same książki natomiast prezentują się tak:




Niestety w książkach otrzymanych w spadku nie ma wzoru na butki niemowlęce a mi takowy w chwili obecnej bardzo by się przydał. Prosty, na druty i w języku polskim najlepiej... 

piątek, 4 maja 2012

Misie dla Misia :)

Wraz z pojawieniem się w moim życiu dziecka, pojawiła w domu przeogromna rzesza zabawek. Oprócz tych zakupionych z sklepie, także takie robione przez nas. Zaczęło się od grzechotek z butelek po kefirze i ryżu potem przeszło na różnej maści wełniane (w przeważającej mierze) stwory.

Poniżej dwa misie. Pierwszy zrobiony z wzoru na wiewiórkę z rękawiczki. Pomysł znalazłam dawno temu na jakimś blogu, w którym przez cały rok co miesiąc publikowano efekty prac różnych osób na zadany temat. Autorkę z góry przepraszam, ale w tym momencie nie mogę sobie przypomnieć gdzie ja to znalazłam. Wzór na samą wiewiórkę prezentuje się natomiast tak:


i znalazłam go tym razem w TYM MIEJSCU.

A oto mój miś:




Drugi to miś zrobiony z wzoru zamieszczonego na blogu WYSZŁO SZYDŁO Z WORA I ZROBIŁO STWORA. Piękny ten blog jest bo stwory przepiękne, natomiast mój miś prezentuje się tak:



Była jeszcze misia, ale zaginęła bidula gdzieś na Poczcie Polskiej i tyle ją widzieli.